Przywykło się zwyczajowo wieszać przysłowiowe psy na medycynie estetycznej. I na osobach, które wybierają takie zabiegi. Że to bzdura, wydziwianie i tak dalej. Oczywiście nie jestem za wstrzykiwaniem sobie botoksu gdzie popadnie, bo są nawet ludzie uzależnieni od takich zabiegów (okropne, prawda?). Ale chodzi mi o normalne korzystanie z tego, co wypracowała współczesna medycyna.
Na przykład wygładzanie zmarszczek - czy to takie złe, że ktoś (dobra, przyznajmy - częściej to są kobiety...) przejmuje się swoim wyglądem i chce go poprawić? Myślę, że dopóki ktoś nie traci na to zdrowia i majątku, o ile to jest w granicach zdrowego rozsądku... Cóż, jego forsa, jego skóra, jego sprawa.
Ale do rzeczy. Myślę, że wygładzanie zmarszczek nie może być złe. Zwłaszcza jeśli robi się to pod okiem lekarza specjalisty, który w razie potrzeby przyhamuje zapędy rozochoconego pacjenta czy pacjentki. Bo oczywiście taki zabieg zapewnia wygładzanie, ale nie na stałe. Kwas hialuronowy czy botox Wrocław mogą dać efekty na około pół roku. Może na osiem miesięcy. Chyba że ktoś wybierze nici liftingujące - też jest w nich kwas HI, ale uwalnia się dłużej, i na dłużej zapewnia efekty - nawet na dwa lata, a to już jest naprawdę długo.
Wrocław Ortoclinic ma w ofercie wiele zabiegów - z ciekawości sprawdzałam - i na przykład wykonuje peelingi medyczne. Takie porządne złuszczanie naskórka. Ktoś chętny?