poniedziałek, 27 lipca 2015

O pasjach życiowych

Z lifestylem jest tak, że właściwie każdy znajdzie coś dla siebie, każdy dopasuje siebie do lifestyle'u i coś z ruchu dostosuje do swoich potrzeb. Ja łączę moje pasje: gotowanie, urodę i "bywanie" w miejscach.

Z pasją życie jest lepsze

Dużo osób chciałoby "mieć pasję" - ale wydaje mi się, że to nie jest coś, co można mieć. To raczej coś, czym się zajmujesz - i co sprawia ci ogromną radość. A więc pasją może być nawet układanie puzzli.
Trochę żartuję, ale wiecie, co chcę powiedzieć - pasja to nie musi być coś bardzo skomplikowanego, wielkiego. Nie jest tak, że jak się nie jest muzykiem na miarę Bacha, to się nie jest pasjonatem. Można nawet nie mieć słuchu muzycznego i mieć muzyczną pasję właśnie.

Żyjąc z pasją - czy żyjąc pasją - odkrywamy większe bogactwo życia. Lifestyle to właśnie urozmaicanie życia - szukanie w nim takich miejsc, które pozwalają żyć z przyjemnością i radością. Bo życie jest za krótkie, żeby spędzić całe na martwieniu się - lepiej robić to, co możemy robić już teraz, nie martwiąc się na zapas. 

Lifestylowe porady

Oprócz znalezienia tego, co lubisz robić - cokolwiek to będzie - warto też zadbać o siebie samą. A więc - więcej ruchu, więcej świeżego powietrza, za to mnie przetworzonej żywności, mniej niezdrowych substancji wokół. Tak robią prawdziwe lifestylerki: http://www.lifestylerki.pl/
 - i wcale nie musi być przy tym drogo, bo dziewczyny stają na głowie, szukając niedrogich rozwiązań. 

Można bywać w najlepszych hotelach i nosa poza nie nie wystawić. A można za gorsze zwiedzić Europę i przywieźć ze sobą mnóstwo wspomnień i zdjęć - zdjęcia wywołać i powiesić na ręcznie ozdobionej tablicy z korka. Lifestyle lubię dlatego, że podsuwa inspiracje na zdrowszy, radośniejszy tryb życia. A kto by nie chciał być zdrowy i radosny?

piątek, 17 lipca 2015

Prokastrynacja - problem zapominalskich

Ostatnio było o spędzaniu wolnego czasu... A znacie takie pojęcie jak "prokastrynacja" ;)

Zasadniczo samo pojęcie można odnieść do zaburzeń zachowania, ale czasami ludzie mówią tak żartobliwie po prostu o odwlekaniu różnych rzeczy, o wiecznym przekładaniu wszystkiego na później. Brzmi znajomo, prawda? Nawet jeśli nie robimy tego zbyt często, to chyba każdemu zdarzyło się odłożyć ważną rzecz na później i nie zdążyć potem tego załatwić. Pal sześć, jeśli to był drobiazg i ktoś zapomniał nie wiem, kupić śmietany. Gorzej, jak się spoźnimy z ważnym dokumentem gdzieś... Nie przyznam się, z czym i gdzie się tak fatalnie spóźniłam, ale boleśnie poczułam, czym kończy się przekładanie ważnych spraw "na potem".
Więc... wg babci Wikipedii, prokastrynacja - z łaciny procrastinatio – odroczenie, zwłoka - to "patologiczna tendencja do nieustannego przekładania pewnych czynności na później". Niby nic poważnego, ale dla niektórych ludzi jest to na tyle poważny problem, że klasyfikują im to jako schorzenie... Chodzi o to, że taka osoba czuje przytłaczającą niemoc i nie potrafi się zabrać do pracy, więc odkłada daną rzecz na później. A potem wszystko się nawarstwia, nawarstwia... Aż w końcu wszystko spada biedakowi na głowę, na raz...

Zaczęłam się zastanawiać, jak można sobie radzić z takim niechlubnym nawykiem - myślę że bardzo pomocny może okazać się poczciwy kalendarz. Rano i wieczorem sprawdzam, co mam zrobić/czy zrobiłam to, co miałam, i wtedy ewentualnie wiem, że mogę coś przełożyć, albo mogę skreślić z listy i czuć się jak Perfekcyjna Pani Domu, Która Ma Wszystko Pod Kontrolą. Super uczucie ;)

Poza tym - teraz każdy ma już chyba na tyle nowy telefon, żeby zrzucić na niego część zapamiętywania. Więc ustawiajmy przypomnienia w telefonach. Same będą pamiętać, że coś tam mamy do zrobienia.
 
A jak się zdarzy coś epicko zawalić, to warto pamiętać, że Mozart napisał uwerturę - czyli utwór otwierający operę - do opery Don Giovanni przed premierą. Rano. Tuż przed próbą generalną ;)

środa, 15 lipca 2015

Wolny czas, czas wolny - jak spędzać bez wyrzutów sumienia?


Ostatni wpis w lutym... nieładnie, nieładnie. Ale to dlatego, że bardzo dużo się działo w moim życiu! Wiele spraw wskoczyło na odpowiednie tory, wiele się nauczyłam - więc teraz wracam z nową energią! Szykujcie się ;)

Miałam ostatnio strasznie dużo na głowie - a wiadomo, odpocząć też trzeba. Ale niestety skończyło się na tym, że całe wieczory spędzałam przed komputerem, oglądając seriale... Niby super, niby jakieś tam hobby - bo przecież czemu nie? Ale jak się głębiej nad tym zastanowić, to takie siedzenie dla siedzenia - bardziej dla zabicia czasu, bo jesteś już zbyt zmęczona, żeby zrobić coś konstruktywnego, ale jest jeszcze za wcześnie, żeby iść spać - niczemu nie służy. A jak siedzisz i się zastanawiasz, jak bardzo marnujesz czas, to właściwie nie odpoczywasz...

Zaczęłam się więc zastanawiać, jak można spędzać wolny czas tak, żeby i odpocząć, i czuć, że wydarzyło się coś fajnego :) 
  • Można np. obejrzeć ten swój ulubiony serial czy dobry film - najlepiej z kimś, ale oglądanie samemu też ma swój smak (nikt nie komentuje!), ale jeśli naprawdę mamy na to ochotę, a nie na siłę, dla zabicia czasu między kolacją a snem. Podobnie książki - nie ma co się katować ambitną literaturą po całym dniu pracy albo zajęć. Odpoczynek ma odprężać!
  • A propos kolacji - można coś pysznego ugotować! Tak właśnie zaczęłam pożytkować czas, którego nie spędzam ślęcząc z nosem w komputerze - w ciągu dnia kupuję dobre składniki, a wieczorami "montuję" z nich sałatki albo... ciasteczka. Zwłaszcza spodobały mi się czekoladowo-orzechowe pieguski, które znalazłam w książce Anny Starmach. Polecam!
 

  • A może coś dla ciała, ale inaczej? Osobiście bardzo lubię biegać - nie trzeba nawet inwestować w niewiadomo jakie super-buty - niech będą w miarę dobrze wyprofilowane i wygodne, i przyczepne, żeby w razie deszczu się nie poślizgnąć. Wieczór, wygodna bluza, słuchawki do uszu... i bieg po wolność i sylwetkę ;)
  • A jeśli ktoś nie lubi biegać? Jasne, wtedy można iść na basen. Za daleko na basen? To rozkładaj matę - lub z braku maty nawet kilka razy złożony koc - na podłodze i ćwicz. Rozciąganie, pilates. 20 minut na początek na pewno wystarczy, żeby poczuć miłe odprężenie po całym dniu.
Na dzisiaj tyle wystarczy... To takie moje małe "zasady nie-marnowania czasu". Traktuję odpoczynek jako robienie miłych rzeczy - z kimś, samej, dla siebie czy dla kogoś. Ma być miło i odprężająco. To najważniejsze. Każdy znajdzie coś, co sprawi przyjemność i pomoże się zrelaksować ;)